poniedziałek, 5 września 2011

Bez mojej zgody

Reżyseria: Nick Cassavetes
Scenariusz: Nick Cassavetes, Jeremy Leven
Obsada: Cameron Diaz, Alec Baldwin, Sofia Vassilieva, Abigail Breslin, Jason Patric
Produkcja: USA 2009
Gatunek: dramat obyczajowy
Oryginalny tytuł: My Sister's Keeper



Film opowiada historię rodziny, w której jedno z dzieci jest chore na białaczkę. Rodzice (Cameron Diaz i Jason Patric) idąc za radą lekarza podejmują radykalną decyzję w celu uratowania życia córce. Z pomocą nauki na świat przychodzi ich kolejne dziecko, które  może być dawcą szpiku dla Kate (Sofia Vassilieva). Pomimo, że często dochodzi do nawrotów choroby, Kate nadal żyje, głównie dzięki swojej siostrze Annie (Abigail Breslin) i matce, która podporządkowała całe swoje życie chorobie córki.
Po kilku minutach oglądania, zaczęłam się zastanawiać nad dylematami moralno-etycznymi w tym filmie. Co to za rodzice, którzy płodzą dziecko, bo mają zapotrzebowanie na jego organy, krew, szpik..itd.? Jak można coś takiego zrobić? Ich zachowanie wydaje mi się wysoce niehumanitarne. Połączenie ich postawy z dramatem rodzinnym wydaje się szalenie kontrowersyjne. Najbardziej poszkodowaną wydaje się być, nie umierająca powoli Kate, ale jej siostra Anna, która została powołana na świat w celu utrzymania życia siostrze. Byłam zadowolona widząc jak w końcu buntuje się przeciwko woli rodziców i nie zgadza się oddać siostrze nerki. Udanie się z tą sprawą do adwokata (Alec Baldwin) wydało mi się początkiem niezłego filmu, lecz na końcu ku mojemu zdziwieniu okazało się, iż Anna zrobiła to, gdyż starsza siostra poprosiła ją o to. Kate miała już dość codziennej walki o życie i wynikających z tego męczarni. Dziwnie oglądało się obraz rodziny, w której rodzice walczą z własną córką w sądzie, a w domu w zasadzie wszyscy zachowują się jak gdyby nigdy nic.


Zastanawiam się w ogóle, jak ta dziewczynka mając tego świadomość mogłaby normalnie żyć?! Wydaje mi się, iż miałoby to ogromną konsekwencję w jej życiu. A w ogóle na ile trzeba być dojrzałym, żeby znieść takie rzeczy? Wydaje mi się, że dziecko w wieku 11 lat, by tego nie zrozumiało. Ciekawa jest również postać brata sióstr (Evan Ellingson) wiecznie zaniedbywanego przez całą rodzinę. Widać go zawsze stojącego niemal na uboczu. W normalnym świecie, ten dzieciak zboczył by na pewno z „właściwej drogi”. Oglądając film ma się wrażenie, jakby te dzieci przerastały dojrzałością i mądrością życiową swoich rodziców, szczególnie Anna która na prośbę siostry zdecydowała się stoczyć batalię z rodzicami, by Kate mogła w końcu odejść w spokoju z tego świata, a nie żyć za wszelką cenę kosztem całej swojej rodziny.
Gdyby nie fakt, że rodzice w widoczny sposób krzywdzili młodszą córkę, to byłaby to nawet wzruszająca historia, ale w takim wydaniu jak ją przedstawiono, napawa mnie odrazą i wzbudza mieszane uczucia i z tego względu raczej nie wrócę do tego filmu.

Podobała mi się jedynie retrospekcja czasu, bo przeszłe zdarzenia zostały bardzo zręcznie wplecione w fabułę. Mamy tu bowiem przykład filmu - pamiętnika, gdzie każdy bohater praktycznie ma swoje 5 minut.

Zaskoczeniem była rola Cameron Diaz jako cierpiącej i poświęcającej się matki, która do tej pory kojarzyła mi się jednak głównie z rolami komediowymi. Zagrała co prawda przekonywująco nadwrażliwą mamuśkę, ale jej postać była na tyle odrażająca, że nie będę dobrze pamiętać, ani tego filmu ani jej roli.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz