Reżyser takich filmów jak „Królowa” czy „Niebezpieczne związki” zaprasza do obejrzenia historii rozgrywającej się na angielskiej prowincji, gdzie oprócz obserwowania perypetii bohaterów możemy podziwiać sielskie pejzaże natury i odczuć naturalny klimat wsi.
Cała historia bierze swój początek w przyjeździe Tamary (Gemma Arterton), która wraca do rodzinnego domu, by po śmierci matki odremontować go i być może sprzedać. Główna bohaterka od momentu wyjazdu z rodzinnej wioski przeszła nie małą przemianę. Operacja nosa, który ze względu na swój wcześniejszy rozmiar odejmował jej urody oraz sukces w życiu zawodowym, uczyniły z niej pewną swoich wdzięków, niezależną kobietę, dla której niejeden facet uczyniłby wszystko. I tak też się dzieje począwszy od pierwszej miłości Tamary, Andy’ego (Luke Evans), poprzez bożyszcze nastolatek, zwariowanego perkusistę Bena (Dominic Cooper), a kończąc na uznanym pisarzu poczytnych kryminałów Nicholasie (Roger Allam), którego Tamara wielbiła jako nastolatka.
Poza głównym wątkiem, czyli przypadkach głównej bohaterki, obserwujemy przede wszystkim życie na gospodarstwie państwa Hardimentów, gdzie przyjezdni pisarze szukają natchnienia. Małżeństwo gospodarzy tego domu, czyli Beth (Tamsin Greig) i Nicholasa, to książkowy przykład małżeństwa „po latach”, gdzie ona z poczuciem niskiej wartości poświęca się rodzinie, a on nie doceniając jej i przechodząc kryzys wieku średniego, uwikłany jest wiecznie w romanse z młodszymi kobietami. Na szczęście to się zmienia, a wielki pisarz, który w dużej mierze swój sukces pisarski zawdzięcza żonie, zostaje tragicznie uśmiercony przez pędzące bydło…!? Ona natomiast znajduje pocieszenie w objęciach Glen’a (Bill Camp), jednego z pisarzy szukającego weny twórczej na farmie, który zresztą w pośredni sposób przyczynił się do wypadku, który spotkał jej niewiernego męża.
Przejrzystość filmu opiera się na jego klasycznej budowie. Mamy bowiem do czynienia ze wstępem, kiedy poznajemy wszystkich bohaterów z idealnie zarysowanymi charakterami. Potem mamy rozwinięcie akcji, kiedy zawiązują się pewne układy i sprawy między postaciami, a następnie mamy punkt kulminacyjny, kiedy akcja filmu tak się zaostrza i nabiera rozpędu, że nawet jesteśmy zaskoczeni takim jej rozwojem, by na koniec obejrzeć całkiem przewidywalne, ale ciekawe zakończenie.
Ogólnie widz ma prawo na początku nudzić się trochę na tym filmie, ale może taki był zamysł reżysera, który w jakiś sposób musiał pokazać spokojną wieś, na której na co dzień nic ciekawego się nie dzieje. Wszystko się zmienia wraz z przyjazdem tytułowej bohaterki. Mężczyźni szaleją, kobiety przytomnieją, a nastolatki spiskują by ożywić swój monotonny żywot. I tak naprawdę to nie tytułowa Tamara, ale nastoletnia Jody (Jessica Barden) jest sprawcą większości zwrotów akcji w filmie. Jej żywa wyobraźnia i odważne pomysły powodują, iż zakochana miłością niemożliwą do spełnienia w końcu osiąga swój cel. Spędza czas ze swoim idolem ze snów, czyli z niedoszłym mężem Tamary- Benem, w którego objęciach pozuje do zdjęć robionych przez jej koleżankę telefonem komórkowym!? Fakt, że ma to miejsce podczas pochówku jego psa, a ona pełni rolę pocieszycielki nie ma aż tak wielkiego znaczenia.. Bo dzięki temu jest w końcu gwiazdą na nudnej prowincji!!
Pomimo kilku dosyć tragicznych momentów ostatnia scena zamyka sekwencyjnie ten obraz ujmując go w kategorii udanej komedii.
Nie był to dla mnie film ani wciągający ani porywający. To po prostu ciekawa historia oparta na prostym pomyśle pełna dobrego angielskiego dowcipu, ale wypada bardziej niż poprawnie na tle całej oferty pseudo komedii produkcji amerykańskiej, których pełno na półkach w wypożyczalniach.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz