Reżyseria: Gary Winick
Scenariusz: Jose Rivera, Tim Sullivan
Obsada: Amanda Seyfried, Vanessa Redgrave, Christopher Egan
Produkcja: USA 2010
Gatunek: komedia romantyczna
Oryginalny tytuł: Letters To Juliet
Do Verony, miasta słynącego z pary zakochanych, czyli Romea i Julii przyjeżdża Sophie (Amanda Seyfried) wraz ze swoim chłopakiem. Dziewczyna towarzyszy mu w podróży kulinarnej po Włoszech. Nudzi się jednak przy tym, gdyż Victor (Gael García Bernal) nie poświęca jej zbyt wiele uwagi ze względu na oddanie się bez reszty swojej pasji, którą jest gotowanie i odkrywanie nowych smaków.
Sophie w trakcie samotnego zwiedzanie Verony, napotyka na miejsce, do którego przybywają zakochane dziewczęta z całego świata po poradę do Julii, zostawiając jej list wetknięty w mur. Oczywiście to nie sama Julia odpowiada na listy, ale cztery kobiety w różnym wieku z innymi doświadczeniami życiowymi. Sophie zaprzyjaźnia się z nimi i pomaga odpisywać na listy. Pewnego dnia odkrywa głęboko schowany w ścianie list, który przetrwał od 1951 roku. Nadawcą jest kobieta z Anglii niegdyś zakochana w młodym Włochu. Sophie postanawia jej odpisać w wyniku czego Claire (Vanessa Redgrave) przyjeżdża do Włoch razem ze swoim wnukiem Charliem (Christopher Egan), by odnaleźć ukochanego sprzed lat. Sophie proponuje pomoc w poszukiwaniach i tak zaczyna się przygoda dla trójki bohaterów, która niekiedy obfituje w bardzo śmieszne zdarzenia i nieoczekiwane wątki, chocby takie takie jak rodzące się uczucie między Sophie a Charliem.
Cała historia kończy się przewidującym, ale jakże wspaniałym happy end’em!!
Zaczęłam oglądać ten film z przekonaniem, że będzie to kolejna rzewna historyjka miłosna wykorzystująca motyw szekspirowski, ale mile się zaskoczyłam. Po pierwsze literacka Julia jest bardzo subtelnie wkręcona w fabułę i pełni raczej funkcję czysto symboliczną. Natomiast same historie miłosne, bardzo fajnie łączą się ze sobą i pomimo, że przewidywalne, to są świeże, rześkie i zagrane przez aktorów tak przekonywująco i naturalnie, iż ma się wrażenie, szczególnie w przypadku młodej pary, że między aktorami musiała chyba być jakaś chemia, bo ich gra była naprawdę ujmująca.
Poza tym przepięknie ukazana sceneria prowincji włoskiej, która w ostatniej scenie wydaję się być obrazem namalowanym farbami przez prawdziwego artystę.
Bardzo fajna komedia romantyczna dla każdego!!


film rzeczywiscie leciutki i milutki dla oka. polecam "nad sloncem toskani". tam widoki sa jeszcze lepsze ;]
OdpowiedzUsuńoo to koniecznie muszę obejrzeć :)
OdpowiedzUsuń