Opowieść jak z przeciętnego dramatu, którego największym atutem jest znana obsada, gdyż w rolach głównych oglądać możemy: Carey Mulligam, Susan Sarandon i Pierce’a Brosnan’a.
Zastanawiam się o czym tak naprawdę jest ten film? Poznajemy bowiem historię krótkiego związku dwojga młodych ludzi Bennetta i Rose, których szczęście nie trwa długo, gdyż miejsce ma tragiczny wypadek, w którym ginie Bennet. Owocem ich miłości okazuje się ciąża Rose, z powodu której zmuszona jest zamieszkać z rodziną Bennetta ze względu na niedogodną sytuację materialną i bytową. Problem w tym, że jego rodzina, a szczególności matka nie pogodziła się jeszcze ze stratą syna i dosyć egoistycznie podchodzi do swojej żałoby nie zważając na problemy innych członków rodziny. Wszyscy zmagają się z zaistniałą sytuacją, a widz zastanawia się, na której postaci chciał najbardziej skupić się reżyser? Zakończenie bardzo przewidywalne, Rose przyczynia się do przezwyciężenia trudów związanych z żałobą i wszyscy na koniec cieszą się z narodzin dziecka.
W skrócie: dobra gra aktorska, fatalna muzyka-zgrzytająca między scenami, powierzchowność postaci i rozchwiane wątki.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz